"Śmierć porucznika" Sławomira Mrozka w reż. Bernardy Bielenie w Akademii Teatralnej w Białymstoku. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Gazecie Współczesnej.
Krzesło, na którym siedzisz, pod ciężarem kłamstwa się chwieje - rapują studenci Akademii Teatralnej w Białymstoku tekst Łukasza Szymańskiego, czyli białostockiego rapera Lukasyno. A Bernarda Bielenia przewrotnie zamienia kolejność scen dramatu Sławomira Mrożka "Śmierć porucznika", nadając rozważaniom z 1963 r. sznyt roku 2020. Bo widmo polskiego męczeństwa wciąż jest aktualną zmorą Polaków. Taką z wywracaniem przysłowiowych bebechów na lewą stronę. Reżyserka Bernarda Bielenia śmiało dekonstruuje kolejność scen dramatu - z pożytkiem dla zaangażowania widza. Bo niby skąd ma wiedzieć, że postaci na uwięzi wprost rzucające się na wypełniającą widownię publiczność to Wykolejona Młodzież? Proste kratownice w tle, w dodatku przemyślnie oświetlane, z przesuwnymi drzwiami także jako ekranem do wizualizacji, są nie tylko przestrzenną metaforą aresztu. Równie dobrze okażą się historycznymi pętami, w których tkwią narodowe mity. A