- Rzeczywistość snu nie jest ani łagodna, ani zła, to nasze reakcje ją dookreślają. To, w jaki sposób odniosę się do danego wydarzenia, może też wpłynąć na dalszy bieg snu. Jeśli się przestraszę, sen zacznie zmierzać w stronę koszmaru - mówi Anna Nowicka, choreografka "Stanów wyśnionych", które zobaczymy 15 i 16 października w warszawskim Nowym Teatrze.
ANKA HERBUT: Często zapisujesz swoje sny? ANNA NOWICKA: Zawsze mam przy łóżku trzy rzeczy: opaskę na oczy, mało inwazyjny budzik i specjalny zeszyt do notowania snów. Sny zapisuję i staram się to robić systematycznie, bo interesuje mnie dalsza praca nad nimi. Uczę się w Szkole Wyobrażeń (The School of Images) Catherine Shainberg i rozwijam pracę ze snami u Bonnie Buckner. To one rozbudziły moje zainteresowanie snem jako tekstem, zawierającym najświeższe informacje z ciała i opowiadającym o stanach, w jakich się znajduję. Sny są dla mnie lustrem i sposobem nawiązywania dialogu z sobą samą. Stosując procedurę "otwierania snów", mogę się dowiedzieć, w jakim punkcie w swoim życiu właśnie się znajduję, co "przerabiam", co we mnie pracuje. Procedura "otwierania snów" jest też główną inspiracją do "Stanów wyśnionych". A na czym dokładnie polega metoda stosowana w Szkole Wyobrażeń i co takiego spowodowało, że oparłaś na niej swoją praktyk�