- Mógłbym snuć wylewne opowieści o tym, jak piękna i wartościowa była praca z Jerzym Grzegorzewskim. Owszem, była zarówno piękna, jak i wartościowa, ale przede wszystkim cholernie ciężka i wymagająca. To zawsze był znój. Jałowe, często histeryczne godziny - opowiada kompozytor STANISŁAW RADWAN.
ŁUKASZ MACIEJEWSKI "Wchodzę do magazynu moich starych dekoracji. Mam do nich pewien sentyment. Nie pozwalam więc ich niszczyć. [...] Idzie mi także o zachowanie pewnej ciągłości. Jeśli jakiś jeden mały element z jednego przedstawienia uda mi się przemycić do następnego, mam wrażenie, jak gdybym dopisywał koniec zaczętego dawniej zdania, które stanowi początek następnego utworu" - mówił Grzegorzewski. STANISŁAW RADWAN Refreny scenograficzne odgrywały w jego teatrze rolę szczególną. Weźmy na przykład deskę piekarską. Niby nic nadzwyczajnego. Ale jeżeli uświadomimy sobie, że tę deskę Jurek przejął wprost ze swojego domu, od ojca - piekarza, zrozumiemy znaczenie i wagę tego przedmiotu. To była charakterystyczna deska, na której wnosi się bułeczki do pieca. Dookoła deski rozsypywała się mąka, czyli pył - coś najbardziej ulotnego, jednocześnie z owego pyłu piecze się przecież chleb, a zatem coś niezbędnego. Chciałbym uciec w naszej ro