EN

5.04.1970 Wersja do druku

Strindberg z Witkacym

Strindberg z Witkacym w jednym stoją spektaklu - na kameralnej scenie Teatru Polskiego. I ma to zapewne jakieś uzasadnienie. Muszę wyznać, że przekonał mnie Janusz Degler, który za Grzegorzem Sinko wywodzi w tea­tralnym programie: "Nietrudno do­strzec, że bohaterowie Witkacego są właściwie tymi samymi ludźmi, któ­rych pokazuje Strindberg - tyle tyl­ko, że u Witkacego działają oni już w zupełnie innych warunkach. (...) To, co u Strindberga było jeszcze tragedią, u Witkacego jest już gro­teską". O ile więc rozumiem "Nowe wyzwolenie" spełniać miało rolę ironicznego komentarza do "Pelikana". Teoretycznie przekonał mnie więc p. Degler; nie przekonał mnie nato­miast praktycznie reżyser widowi­ska Bogdan Augustyniak. To praw­da: debiuty, prace warsztatowe ab­solwentów PWST niezmiernie rzad­ko stają się wydarzeniami artystycz­nymi; dość przekonywające są tu choćby doświadczenia wrocławskich lat ostatnich. I nie o to przecież chodzi, nie na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Strindberg z Witkacym

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 80

Autor:

Bogdan Bąk

Data:

05.04.1970

Realizacje repertuarowe