"Wieczór Strawińskiego - Król Edyp/ Święto wiosny" w choreogr. Jacka Przybyłowicza i Paula Juliusa w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Katarzyna Gardzina-Kubała w serwisie Teatr dla Was.
Do Teatru Wielkiego w Poznaniu jechałam jak zwykle na balet. Każda nowa interpretacja i inscenizacja "Święta wiosny" przyciąga jak magnes. Zmierzenie się i z zabójczo trudną rytmicznie, i emocjonalnie muzyką oraz z legendą otaczającą to akurat dzieło, jest dla choreografów wyzwaniem, celem, lub (rzadziej) postrachem. Każda nowa próba zinterpretowania Święta wiosny budzi w widzu wielkie oczekiwania - ten balet powinien elektryzować, jesteśmy przekonani, że nie pozostawi nas obojętnymi, podobnie jak podczas prapremiery, kiedy to widownia podzieliła się na obozy przeciwników (większy) i zwolenników (mniej liczny) dzieła i doszło do rękoczynów. Tymczasem po wyjściu z poznańskiej premiery Wieczoru Strawińskiego, w którym słynny balet połączono z operą-oratorium "Król Edyp", pamiętałam głównie ten drugi, a chronologicznie pierwszy element wieczoru - operę. "Oedipus Rex" ("Król Edyp") z łacińskim librettem z trudem mieści się w "szufladkach