"Sen srebrny Salomei" ma od lat, właściwie od samego momentu jego powstania, opinię sztuki ciemnej i krwawej. Ponoć nie podobała się ona nawet tej Salomei, której imię tak wspaniale uczczone zostało w jej tytule - matce poety. Nie podobała się również i później. Myślę, że nie bez winy jest tu nauka szkolna, w ramach której każe się (albo też kazało się kiedyś, ponieważ nie wiem jakie miejsce zajmuje obecnie ten utwór wśród lektur szkolnych) dzieciom czytać opisy okropieństw, których Słowacki nie szczędzi w tym dramacie, a także oficjalna polonistyka, z uporem umieszczająca tę sztukę po stronie mistycyzmu, tajemniczych proroctw i pokrętnych metafizycznych koncepcji. Jest zadziwiającym paradoksem, że próbkę takiej właśnie wykładni, pióra pani Aliny Witkowskiej, znajdujemy również w programie, wydrukowanym przez Teatr Narodowy w Warszawie z okazji nowej inscenizacji "Snu srebrnego Salomei" na deskach tej sceny. A tymczasem samo przedstawie
Tytuł oryginalny
Straszny sen polskiej panienki
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 6