Podczas popremierowego spotkania z wykonawcami reżyser Andrzej Żuławski został owacyjnie powitany. Publiczność biła brawo kilkakrotnie również przy otwartej kurtynie oraz długo po zakończeniu spektaklu. Oznacza to, że oczekiwana z wielkim zainteresowaniem, 10. w historii Teatru Narodowego, premiera "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki będzie zapewne wydarzeniem tego sezonu. Jest to inscenizacja nowatorska, zupełnie inna od dotychczasowych, proponująca nowe spojrzenie na pełne symboli, ale jakże polskie i zawsze wzruszające w warstwie muzycznej dzieło Moniuszki. Reżyser zerwał z dotychczasowymi "tradycyjnymi" wizjami i zainscenizował teatr w teatrze. Wydarzenia na scenie dzieją się w konkretnym 1865 roku, a spektakl od początku do końca oglądają urzędnicy carskiej cenzury. Reżyser udowodnił też, że "Straszny dwór" nie jest muzealnym zabytkiem, ale dziełem soczystym, dynamicznym, a równocześnie pełnym subtelnych obrazów, pięknych melodii solowy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gość Niedzielny" nr 5