"Straszny dwór" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Recenzja Anny Woźniakowskiej w Dziennku Polskim.
Przed dwoma laty Opera Krakowska wystawiła "Straszny dwór" Moniuszki na dziedzińcu zamkowym w Niepołomicach. Renesansowe krużganki pod rozgwieżdżonym niebem były tak wspaniałą oprawą plastyczną, że przysłaniały z powodzeniem wszelkie uchybienia inscenizacyjne. W minione niedzielę i poniedziałek dzieło Moniuszki zagościło na scenie przy placu św. Ducha. Tu już uwaga widza i słuchacza skupiała się jedynie na scenie, chyba że ktoś decydował się na kontemplowanie uroku teatralnego wnętrza. Obserwując z obowiązku dokładnie to, co działo się na scenie, sądzę, że część widzów jednak pomykała wzrokiem ku plafonowi lub stiukowym detalom widowni. Ale po kolei... Marzy mi się, by melomanom zwrócono wreszcie uwertury, intermezza etc., by reżyserzy przestali wykorzystywać je do budowania żywych obrazów i dopowiadania treści. Nagminność tych poczynań rodzi przewidywalność, a więc w konsekwencji nudę, a nuda to śmierć teatru. Laco Adamik -