EN

20.05.1998 Wersja do druku

Straszne straszenie

Po ostatniej premierze w Rozmaito­ściach zamiast spodziewanej burzli­wej owacji odezwały się skąpe, grzecznościowe oklaski. Złożyło się na to kilka przyczyn. Pierwsza to błąd w doborze literac­kiego materiału. Dramat Śnajdera zali­czyć można do sztuk, których artystycz­na wartość nie dostaje słusznemu przesłaniu. To prawda, że wojna na tere­nie byłej Jugosławii i towarzyszące jej okrucieństwa są rzeczami przerażający­mi. Nie jest to jednak wystarczający po­wód, by raczyć widzów słabym literacko dramatem. Snajder nie szczędzi swoim czytelnikom zbrodni, brutalności, opisów potwornych gwałtów. Wszystko to podlewa jednak mistycz­nym sosem, włączając w to bałkańskie mity, raczy nas także sceną narodzin ma­jącą być w jego zamierzeniu nowym Be­tlejem. Nie może się obyć bez pokłonu Trzech Króli, którym tu próbuje się sprzedać Nowonarodzonego. Jakże słusznie napisał niegdyś Antoni Słonim­ski, że chcąc wywołać efekt

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Straszne straszenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie nr 117

Autor:

Tomasz Mościcki

Data:

20.05.1998

Realizacje repertuarowe