"Majestat", najnowszy spektakl Andrzeja Strzeleckiego, może być dla fanów Rampy sporym zaskoczeniem. Przede wszystkim nie ma w nim piosenek. Jest to... No, właśnie, kłopoty zaczynają się już z gatunkowym zakwalifikowaniem spektaklu. Komediodramat? Tragifarsa? Krótki, 80-minutowy spektakl, zdaje się być pastiszem szczególnie krwawych wątków dramaturgicznych, jakby żywcem przeniesionych z Szekspirowskich kronik królewskich czy co bardziej mrocznych dramatów Słowackiego. Wrażenie "klasyczności" pogłębia zastosowany przez autora zabieg pisania tekstu ośmio- i jedenastozgłoskowym wierszem. Zza drzwi królewskiej komnaty dochodzą odgłosy kolejnych mordów, dokonywanych w tempie zaiste wideoklipowym. Ledwo poznajemy jakąś postać, już się udaje za nią z zamiarem zgładzenia specjalny wysłannik tej lub innej opcji dworskiej, choć najczęściej samej królowej. Niestety, jak to już bywa w przypadku krwawych despocji, egzekutorzy wyroków sami
Tytuł oryginalny
Straszne dworskie mordy
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 20