"Cyrulik sewilski" w reż. José Carlosa Plazy w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.
Premiera "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej potwierdziła niestety postępującą degrengoladę tej sceny. Spektakl poprowadzony dość topornie, uderzający kiczowatą scenografią, z niezbyt trafnym doborem solistów, uratowała orkiestra. To jednak za mało. Kiedy Janusz Pietkiewicz niespełna rok temu obejmował stanowisko szefa Teatru Wielkiego-Opery Narodowej, wyraźnie odciął się od polityki repertuarowej swojego poprzednika Mariusza Trelińskiego. Na konferencji prasowej z przekonaniem dzielił współczesny teatr operowy na dwa obozy. W pierwszym - złym - dominują ponoć reżyserzy, którzy eksperymentując z gatunkiem, sprzeniewierzają się operowej tradycji wykonawczej, nie szanują dyrygentów, śpiewaków i orkiestry, a nawet publiczności, proponują nieprzystojne rozwiązania sceniczne, epatują brzydotą i brutalnością. I takiej opery żąda tzw. publiczność festiwalowa, będąca wszak mniejszością, oraz paru krytyk