"Bal manekinów" wg Brunona Jasieńskiego w reż. Jerzego Stuhra w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Marcin Pieszczyk w tygodniku Wprost.
Raz do roku manekiny urządzają sobie bal. Choć krytykują ludzi, zazdroszczą im możliwości ruchu. Gdy wśród nich pojawia się prawdziwy człowiek, pozbawiają go głowy, która wędruje na kark jednego z manekinów. Tb monstrum (Maciej Stuhr) idzie na bal, gdzie nikt z uczestników nie dostrzega w nim niczego dziwnego. Dramat z 1931 r. zaskakująco wytrzymał próbę czasu. W "Ochu" najlepiej wybrzmiewają żarty z kondycji ludzkiej (marnej) i prztyczki pod adresem polityków (marnych), jest też sporo farsowego qui pro quo. Ciekawe, jak by ten tekst odczytał ktoś z bardziej zbuntowanego pokolenia reżyserów. W końcu związki zawodowe chodzące na pasku polityka, a ten - na pasku finansjery dają niezgorsze pole do interpretacji.