W teatrze, jak wiadomo, trudno człowieka nastraszyć, scena bowiem nie wytrzymuje pod tym względem porównania z ekranem. W teatrze jednak, równie dobrze jak w kinie, można widza rozśmieszyć, co się zdarza nie tylko w sposób niezamierzony. Ale jakiego sposobu zażyć, jeśli za osnowę utworu scenicznego obrano niesamowite, gdyż absolutnie pośmiertne dzieje okrutnika Nosferatu, szesnastowiecznego hospodara Mołdawii i Wołoszczyzny, mającego swą niedostępną siedzibę w górach Transylwanii. Onże, mimo ówczesnego zacofania technicznego potrafił wyprawić na tamten świat niewymyślnymi metodami coś ze sto tysięcy chłopa. Przeszedł Nosferatu do ponurej legendy pod przezwiskiem Draculi, wampira ssącego ciepłą ludzką krew dla zachowania nieśmiertelności. Wprawdzie nie całkiem jeszcze wymarło pokolenie zatwardziałych racjonalistów, którzy wynieśli ze szkoły sceptycyzm wobec informacji nie zweryfikowanych naukowo, rozplenia się za to nad
Tytuł oryginalny
Strachy na lachy
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy nr 44