DLACZEGO mi tak ciężko na sercu? To dziwne, ale mi przykro, że nikt nie zauważył uczciwej osoby, występującej w mojej sztuce. (...). Tą uczciwą, szlachetną osobą był śmiech. Nikt nie wystąpił w obronie mojego śmiechu. Ja, komik, służyłem mu uczciwie i dlatego powinienem zostać jego obrońcą..." - to słowa Mikołaja Gogola. Jak na ironię znalazły się w programie przedstawienia, w którym śmiech gogolowski zamordowano, stłamszono, wyrugowano poza granice teatru. Doprawdy - jak pisze Gogol - nikt nie wystąpił w obronie śmiechu! I to w jakiej sztuce? W "Nosie" według noweli Gogola, jednej z najbardziej ciętych, najśmieszniejszych satyr, jakie znamy. Trzeba doprawdy nie byle jakiego, choć przyznam - nieco specyficznego - talentu, żeby z "Nosa" zrobić nudną, zupełnie nieśmieszną piłę. Tak się jednak stało i cała wątpliwa zasługa spada na barki prof. Korzeniowskiego, który dla warszawskiego Teatru "Studio"- przygotował adaptację now
Tytuł oryginalny
Strach przed śmiechem
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 232