"Wesele" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Rudolfa Zioły w Teatrze Śląskim urzeka przez pierwszych 30 minut, żeby potem porazić pustką. O słuszności repertuarowego wyboru "Wesela" dyskutować nie trzeba. Nie tylko dlatego, że trwa Rok Wyspiańskiego, a krakowski artysta patronuje katowickiej scenie. W prawie każdym polskim zespole aktorskim co kilka sezonów przychodzi chwila próby - konfrontacji z Eurypidesem, Szekspirem lub Wyspiańskim. W reżyserskich, aktorskich i publicznych sumieniach ważą się wtedy racje: czy jeszcze warto?, czy owi starożytni lub klasyczni dramaturdzy mają szansę na dialog z teraźniejszością?, co wycinać?, co uwspółcześniać? W sobotę na Dużej Scenie Teatru Śląskiego nad otoczonym czerwoną wstęgą skrawkiem ziemi, niczym nad grobem, stanął prawie cały zespół aktorski, by rozmawiać o Polsce wersami z "Wesela". Pierwsze minuty reżyserskiej koncepcji Zioły mnie urzekły. Jak w dramatach psychologicznych na scenie,