EN

17.12.1994 Wersja do druku

Stopnie oddalenia

- Czytałam gdzieś, że wszyscy mieszkańcy Ziemi są oddaleni od siebie tylko poprzez sześcioro innych ludzi. Sześć stopni oddale­nia pomiędzy nami a każdym innym człowie­kiem. Wstawcie nazwiska. Trzeba znaleźć sześciu właściwych ludzi, by nawiązać kon­takt z każdym. Sześć stopni oddalenia po­między mną a każdym innym mieszkańcem tej planety. Ale trzeba znaleźć sześć odpo­wiednich osób - mówiła Elżbieta Czyżewska grająca rolę Quisi w sztuce Johna Guare "Sześć stopni oddalenia".

Sztuka nie stała się, niestety - jak oczekiwała tego sa­ma aktorka-jej triumfalnym powrotem na polską scenę. Zwróciła ona uwagę na postać, która niemal ćwierć wieku temu była zjawiskiem zupełnie wyjątkowym. - Elżunia wychowywała się na Tamce, gdzie były jeszcze stare domy i jakieś niedobitki przedwojennego cyrku Staniewskich - wspomina Agnieszka Osiecka. Jej mama, Ja­dwiga, była osobą czarującą. Powiedziałabym, "kobietą od stóp do głów". Była wspaniałą krawcową, zaprzyjaźnioną z arty­stami. Mieszkała na Tamce z dwiema córkami: Elą i Krysią w mieszkanku niewielkim i dość dziwacznym, bo przerobionym ze sklepiku. Pani Jadwiga nigdy nie rozpieszczała swych có­rek. Bardzo wcześnie starała się uczyć je samodzielności. Eli wróżyła karierę adwokacką. -Do szkoły teatralnej trafiłam przypadkowo-twierdzi Czyżewska. - Jako partnerka do scen, które przed komisją egzaminacyjną mieli odegrać moi koledzy z kółka recytatorskie­go. Nal

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 51

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

17.12.1994

Realizacje repertuarowe