"Skarpetki, opus 124" i "Księżyc i magnolie" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.
Dwa spektakle Macieja Englerta: sens w głupstwo opakowany Maciej Englert zaczął sezon 2010/2011 francuską błahostką o dwóch aktorach szykujących spektakl; uznał jej sens za tak ważki, że podniósł bulwarowy ton oryginału w rejony omalże Beckettowskie. Kończy zaś ów sezon krotochwilą amerykańską osnutą wokół okoliczności powstania filmowej adaptacji "Przeminęło z wiatrem". Tym razem nie tuszuje slapstickowych gagów z trzaskaniem się po pyskach i obrzucaniem fistaszkami. Wolno jednak sądzić, że w obydwu przypadkach zależy mu na tym samym: paru przemyconych myślach o teatrze, filmie, aktorstwie. O twórczości tyleż boskiej, co błazeńskiej, życiem płaconej, acz i wariackiej. W równym stopniu wymagającej uczciwości i oddania, co dystansu i zgody na chroniczny brak sprawiedliwości; żądającej naraz powagi i niepowagi; uwznioślającej i upokarzającej zarazem. Takie oksymorony można mnożyć; kto je czuje, widzi rozsądniej współczesne tar