Warszawa ma niewielkie szanse na zdobycie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Stołeczne elity mają inną wizję kultury niż ta, która patronuje projektowi europejskich stolic - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Przykład takich miast jak irlandzkie Cork czy rumuńskie Sibiu pokazuje, że nie trzeba wcale posiadać bogatej infrastruktury kulturalnej, aby zdobyć tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Nie jest również przeszkodą brak wielkich imprez. Największe austriackie festiwale muzyczne i teatralne odbywają się w Wiedniu i Salzburgu, ale Europejską Stolicą Kultury w 2003 roku został niewielki Graz. Znany bardziej z Alp i narciarstwa niż ze sztuki. Główną przeszkodą w przypadku Warszawy mogą okazać się kryteria, zawarte w decyzji Parlamentu Europejskiego nr 1622 z ubiegłego roku, która reguluje procedurę wyboru kandydatów. Mowa jest tam o dwóch wymiarach programu: europejskim oraz społecznym. Wymiar europejski oznacza "wzmocnienie współpracy w każdym sektorze kultury między operatorami w dziedzinie kultury, artystami i miastami z danego państwa członkowskiego i innych państw członkowskich", natomiast wymiar społeczny to m.in. "wspieranie udziału mieszkańc�