- Od przejścia na emeryturę - śmieje się JOLANTA NORD, rzeszowska aktorka lalkarka - jestem jeszcze bardziej zalatana! Rzeczywiście: codziennie, o godz. 19.20, czyta bajki i baśnie w "Radiu Najmłodszych" w Radiu Rzeszów, uczy też studentów, jest babcią, no i nadal gra na scenie.
Młodziutka strzyżowianka pojechała po maturze aż do Gdańska-Oliwy, żeby po Studium Nauczycielskim zostać panią od wf-u. - Po półtora roku moje lewe kolano nie wytrzymało - wspomina dziś aktorka-lalkarka Jolanta Nord. - Wróciłam wtedy do Strzyżowa, żeby opiekować się babcią. Tata poznał mnie z panią Marią Siedmiograj - pisarką z Rzeszowa, dyrektorką Teatru Lalki i Aktora "Kacperek". Zaprosiła mnie na próbę. I tak wsiąkłam Wsiąkła na 40 lat. Dlaczego? - Chociaż wtedy najczęściej grało się za parawanem, więc widać było tylko lalkę, to dla mnie, młodej dziewczyny, możliwość przekazania lalce swojej duszy była fascynująca I ten kontakt z małymi, więc najszczerszymi widzami! W "Kacperku" poznałam wspaniałych ludzi, aktorów: Tadka Czwakla, Wojtka Wlazełka, Miki Umińską, jej męża Zbyszka, Bogusię Ciesielską, no i najważniejszego: reżysera Stanisława Stojakowskiego. To on uczył mnie podstaw lalkarstwa. Zaakceptował mój natural