EN

10.07.2015 Wersja do druku

Stefan Burczyk: Był aktorem, który dostawał brawa za samo wyjście na scenę

Wybitny,wszechstronnie utalentowany, dowcipny i niezwykle skromny. Do tego wspaniały pedagog i przyjaciel młodzieży. - Z nim świat był prostszy i miał jakiś sens - mówi Irena Telesz-Burczyk, wdowa po aktorze Stefanie Burczyku. 5 lipca minęła pierwsza rocznica jego śmierci..

Jeśli przywołać wszystkie role teatralne, telewizyjne i filmowe, które zagrał, to aż trudno uwierzyć, że Stefan Burczyk został aktorem z przypadku. - Zgłosiłem się do szkoły teatralnej - mówił w jednym z wywiadów dla "Gazety Olsztyńskiej". - Zelwerowicz mnie przyjmował. Zarecytowałem coś Słowackiego z przeraźliwym wileńskim akcentem. I jakimś cudem mnie przyjęli. Zelwerowicz nie ocenił mnie entuzjastycznie, ale opiekował się mną i nami wszystkimi. Dał mi nawet marynarkę. Tomasz Śrutkowski, dziennikarz i wydawca, pamięta, że potem Burczyk opowiadał o Aleksandrze Zelwerowiczu anegdoty. Takie, po których wszyscy płakali do łez. Oczywiście ze śmiechu. - Zelwerowicz go namaścił na aktora - uważa Śrutkowski. Śrutowski i Burczyk byli sąsiadami. Lubili spędzać ze sobą czas, rozmawiać pod osiedlowym sklepem. - Stefan był amantem. Mogły uganiać się za nim dziewczyny - mówi Śrutkowski. - Uwodził sposobem życia. Swoją żonę Irenę Tele

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Był aktorem, który dostawał brawa za samo wyjście na scenę

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Olsztyńska nr 159

Autor:

Aleksandra Tchorzewska

Data:

10.07.2015