Rozumiem potrzebę istnienia tego rodzaju sztuk co "Starzy Przyjaciele" L. Maliugina. W dużych miastach czy pewnych ośrodkach ludnościowych obok teatrów "normalnych" mogą istnieć tzw. teatry dla szerokich mas, przeznaczone dla widzów, nie posiadających jeszcze wystarczającej kultury artystycznej, by smakować w dziełach prawdziwej sztuki. Te teatry, bardzo często zwane "powszechnymi", mają ich do tego przygotowywać, a równocześnie dostarczać strawnej dla nich rozrywki, połączonej z jakimś sensem pouczającym czy umoralniającym. Może to zresztą nie jest słuszna metoda, aby kiepskimi sztukami przygotowywać widza do odbioru dobrych sztuk, ale trudno nie przyznać, że widzowi, który pierwszy czy drugi raz w życiu styka się z teatrem, więcej da "Kościuszko pod Racławicami" niż np. "Hamlet" Szekspira. Nie wiem czy Teatr Powszechny jest teatrem powszechnym. Sądząc z dotychczasowego repertuaru raczej nim nie jest. To też nie bardzo rozumiem po co wystawił "
Tytuł oryginalny
"Starzy przyjaciele" L. Maliugina w Teatrze Powszechnym na Pradze
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurjer Codzienny