Jestem zachwycona tym, że teatr, sztuka, kultura wciąż kogoś jeszcze obchodzą. Teatr, jeśli chce istnieć, nie może tylko dostarczać rozrywki albo wznosić się na wyżyny patriotycznych uniesień. Teatr Klaty prowokuje, wykrzywia rzeczywistość, tak aby pytania nieobecne w debacie publicznej wybrzmiały tutaj. Nawet jeśli przekracza granice tego, co bylibyśmy w stanie uznać za poprawne, to pamiętajmy - taka również jest rola sztuki. Bunt wobec zastanej estetyki staje się dźwignią postępu, nawet jeśli budzi oburzenie - pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska w Gazecie Wyborczej.
Rekonstrukcja gabinetu zrobiona, więc można zacząć się zachwycać wydarzeniami, do których doszło kilkanaście dni temu w Starym Teatrze w Krakowie na przedstawieniu "Do Damaszku" w reżyserii Jana Klaty. Oto grupa widzów w trakcie spektaklu głośno zaprotestowała przeciwko temu, co dzieje się na scenie. Nie podobała im się scena seksu, a swoje oburzenie wyrażali gromkimi okrzykami: "Hańba!". Potem wyszli z przedstawienia, które dalej toczyło się już bez przeszkód. Skandal? A niech będzie skandal! Jestem zachwycona tym, że teatr, sztuka, kultura wciąż kogoś jeszcze obchodzą. Obchodzą na tyle, by się zorganizować i protestować. To dowód, że nasze życie nie jest zredukowane do kłócących się polityków, rat kredytu, wulgarnej rozrywki. Nie ma tu znaczenia ocena przedstawienia. Tu nie chodzi o to, czy spektakl jest dobry, czy zły. Mógł być arcydziełem albo totalną szmirą. Chodzi o reakcję i zaangażowanie widzów, dla których teatr wciąż