"Balanchine i muzy": "Serenada" w choreogr. George'a Balanchine'a, "Musagete" w choreogr. Borisa Ejfmana w Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
W wieczorze Balanchine'a i Ejfmana klasyka okazała się ciekawsza od współczesności. W tej konfrontacji dwóch indywidualności zdecydowanym zwycięzcą okazał się George Balanchine. Używając sportowej terminologii, należałoby powiedzieć, iż Boris Ejfman przegrał, bo pozwolił narzucić sobie styl rywala. Twórczość Balanchine'a jest nam mało znana i to jedna z najdotkliwszych luk w wiedzy o sztuce XX wieku. Trzeba było dopiero 100. rocznicy urodzin choreografa, by polski widz zyskał okazję nadrobienia edukacyjnych braków. Nie zmienia to faktu, że zrealizowana w Operze Narodowej "Serenada" wciąż pozostaje jedynym baletem Balanchine'a, z jakim zmierzył się którykolwiek z naszych teatrów. A przecież w jego dorobku jest ponad 200 tytułów, wiele z nich żyje wciąż na scenach, głównie za sprawą New York City Ballet - zespołu, który Balanchine stworzył i prowadził przez 35 lat. Ale i rozsiani po świecie uczniowie mistrza nie zapominają o jego sp