"Krwawe wesele" wg " w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Po kwadransie wyreżyserowanego przez Bartosza Szydłowskiego "Krwawego wesela" wg "Krwawych godów" Lorki nad sceną zawisło nieme pytanie: jak długo można być dzięciołem? Najprzyjemniejszą cechą etiud, jakie studenci PWST klecą na lekcjach Elementarnych Zadań Aktorskich - zagraj mleko, bądź dżdżownicą, pokaż zachód słońca, zmień się w cierpiącą na koklusz Kapucynkę - jest krótkość. Weźmy mleko. Student wolno, bardzo wolno, nie do zniesienia wolno siada na ziemi i powiada: "zsiadłem się...". Po czym - aż do zbolałej Kapucynki - śmiechom w klasie nie ma końca. Wszyscy się radują, bo nie było czasu na nudę oczywistości. Jak długo można sensownie, czyli nie przekraczając granicy przykrej groteski oczywistości, być mlekiem? Jak długo wypada na oczach widzów snuć dżdżownicowy wygłup? A zachodzić za horyzont? A odstawiać fikołki zbolałej małpy? A co z graniem ptaka? Otóż to samo, co z innymi cudactwami aktorskimi. Z ptakiem jak z