Ze wszystkich znanych mi kolegów najważniejsi są starsi koledzy. Młodsi koledzy też są ważni, ale mniej, o nich się jakoś wspomina tak na boku, tak trochę między wierszami. Krzysiek Kopka jest moim starszym kolegą. Spotkaliśmy się - wirtualnie, gazetowo, nie osobiście, na początku lat dziewięćdziesiątych. On pisał newsy, ja się uczyłem dziennikarskiej codzienności, aż w końcu koleje losu, przypadkiem, bo on rządzi światem, rzuciły mnie na Dolny Śląsk, do imperialnego miasta Wrocławia - pisze Jacek Głomb, reżyser i dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy w Dialogu.
On teatrolog, wcześniej związany z Teatrem Witkacego w Zakopanem był newsowym (z tegoż Zakopanego) korespondentem "Czasu Krakowskiego" - dziennika, który był pierwszym prawicowym dziennikiem w Małopolsce i podzielił los prawie wszystkich pierwszych prawicowych gazet w Polsce, to znaczy przestał wychodzić. Ja zaś - razem ze swoim bratem - współtworzyłem oddział "Czasu Krakowskiego" w moim rodzinnym Tarnowie. Poznaliśmy się więc wirtualnie. On pisał newsy, ja się uczyłem dziennikarskiej codzienności, aż w końcu koleje losu - przypadkiem, bo on rządzi światem - rzuciły mnie na Dolny Śląsk, do imperialnego miasta Wrocławia. I tutaj już osobiście spotkałem Krzyśka, jak współtworzył Teatr Współczesny, który dyrektor Julia Wernio (wcześniej także naznaczona Zakopanem) tworzyła. Krzysiek robił w nim za kierownika czegoś tam, do czego się kompletnie nie nadawał, bo on jest superfacet, ale za kierownika robić nie może, tylko samym sobą może kie