Wygląda na to, że pomysł z powierzeniem Krystynie Jandzie wyreżyserowania "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi był strzałem w dziesiątkę. Zainteresowanie widowiskiem już jest bardzo duże, miejmy nadzieję, że wzrośnie po oby udanej premierze. A sam spektakl może się zamienić w wielki manifest - tak potrzebnego dziś operze - szacunku dla tradycji i myśli autora dzieła. - Nasz spektakl jest demonstracyjnym krzykiem o tradycyjne podejście do realizacji takich dzieł, jak opera Moniuszki - zapewniła na wczorajszej konferencji prasowej Krystyna Janda. - Dzisiaj takie podejście jest szpicem awangardy. Oczywiście, mogliśmy akcję "Strasznego dworu" umieścić w pizzerii albo rzeźni, ale uważam, że najważniejsze jest przesłanie autora. Tymczasem od piętnastu lat w naszym teatrze widzimy w przedstawieniach reżyserów, a potem długo, długo nic. Łódzki "Straszny dwór" będzie miał cztery premie
Tytuł oryginalny
Starszny dwór z Polski rodem
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska Dziennik Łódzki