"Stara kobieta wysiaduje" w reż. Marcina Libera w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Miał to być chyba obraz apokalipsy, która niepostrzeżenie nadciągnęła i pożera świat. Ale choć wiele się na scenie dzieje i wieje, nie jest ani ciekawie, ani dotkliwie. Scena zasłana jest białym ni to żwirem, ni to śniegiem; w tym żwirośniegu stoi fortepian, stolik, parę krzeseł. Wielkie dmuchawy w różnych konfiguracjach pracują jak szalone, wciąż formując nowe zaspy, mniejsze i większe śnieżne zamiecie, doprawiane jeszcze dymami. Jakby tego było mało, coraz to ktoś łopatą wyrzuca ten śnieg w powietrze. Scenografia jest dynamiczna i efektowna, ale jak na obraz apokalipsy nadmiernie estetyczna. Różewicz chciał na scenie śmietnik - może ten autorski pomysł wydał się Marcinowi Liberowi i Mirkowi Kaczmarkowi zbyt dosłowny, ich propozycja jednak nie jest ani ciekawsza, ani bardziej wieloznaczna, choć niewątpliwie daje zajęcie aktorom. Inna sprawa, że dmuchawy chwilami skutecznie ich zagłuszają. W spektaklu zniknęło Różewiczowskie n