Dla najbardziej nawet wytrawnego konesera sztuki prawdziwy kicz zawsze pozostanie wielką pokusą, wyzwaniem, "półfabrykatem", z którego można próbować robić wielką sztukę. Kicz ma bowiem w sobie ten rodzaj magnetyzmu, który elektryzuje rzesze odbiorców i irytuje znawców. Dlatego my oglądamy "Dynastie", nasze babki zaczytywały się Mniszkówną, czy Rodziewiczówną, a dyrektor Fedorowicz z właściwą sobie odwagą i przekorą postanowił pokazać "Trędowatą" w swoim teatrze. Dziś "Trędowata" to już klasyka kiczu; łzawy, pełen sentymentalnego dramatyzmu, trochę wykrzywiony, ale bywa, że wzruszający niejedną panienkę obraz minionego świata. Tym bardziej więc jest to wdzięczny materiał na odrobinę ironiczne widowisko "z łezką" i "z myszką". Wyreżyserowany przez Włodzimierza Nurowskiego i oprawiony w scenografię Anny Sekuły spektakl z Teatru Ludowego ma urok starych fotografii, z których patrzą na nas wypomadowa
Tytuł oryginalny
Stare kino w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 298