"Był sobie raz mężczyzna, który miał trzy żony. Żadna z nich nie dawała mu potomstwa, więc... zabił je wszystkie" - tak rozpoczyna się monodram "Opowieści z pustyni: Blask kaganka" w Baraku Kultury. Już wiele lat przed Alfredem Hitchcockiem Vijydan Detha wiedział, jak ważne dla całej opowieści jest odpowiednio dynamiczne rozpoczęcie - pisze Izabela Zagdan w portalu kultura.poznan.pl.
Baśń to jeden z gatunków literackich, któremu z biegiem czasu bardzo mocno spiłowano kły i stanowczo nakazano być grzecznym i dobrze ułożonym. Clarissa Pinkola Estes, amerykańska pisarka i psychoanalityczka, nie wypowiadała się pochlebnie o tej tendencji, ostrzegając wręcz, że baśń wyczyszczona na błysk ze wszystkich ciemnych naleciałości nie ma szansy zadziałać na słuchacza z taką samą mocą i przekazać mu tych samych uniwersalnych wartości, co jej starsza, "brudniejsza" forma. Można to zresztą zauważyć już przy rozpoznaniu gatunku, który kojarzy się teraz przede wszystkim z historiami dla dzieci, niepozbawionymi dzielnych i interesujących bohaterów oraz dynamicznych przygód i awantur, ale nadal przeznaczonymi głównie dla ucha młodszego słuchacza. Czy dzięki współczesnym bajarzom, takim jak Madar Purandare, baśń ma szansę wreszcie znów zapuścić kły i trochę się pobrudzić? Tak! I to wcale nie oznacza, że należy się tej baśni