Reżyserzy korzystają z różnych metod i - jak się wydaje - stawiają sobie odmienne teatralne cele. Pierwszy zmusza widownię do namysłu, drugi - rozbudza emocje - o "Amfitrionie" w reż. Wojciecha Klemma ze Starego Teatru w Krakowie oraz "Łysku z pokładu Idy" w reż. Radosława Rychcika z Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha prezentowanych jako spektakle konkursowe na Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach pisze Edyta Walicka z Nowej Siły Krytycznej.
W pierwszym dniu konkursowych zmagań "Amfitrion" w reżyserii Wojciecha Klemma contra "Łysek z pokładu Idy" [na zdjęciu] Radosława Rychcika. Klemm stawia na chłodny dystans, Rychcik chce widza oszołomić, wniknąć pod skórę. Reżyserzy korzystają z różnych metod i - jak się wydaje - stawiają sobie odmienne teatralne cele. Pierwszy zmusza widownię do namysłu, drugi - rozbudza emocje. Wojciech Klemm deklaruje przywiązanie do dramaturgii niemieckiej. Na swoim koncie ma miedzy innymi "Piekarnię" Bertolta Brechta czy "Cement" Heinera Müllera. Z pewnością znaczący jest fakt, że reżyserskie wykształcenie odebrał za naszą zachodnią granicą, gdzie przez wiele lat pracował. Ale miejsce zamieszkania to zbyt mało, by mogło determinować artystyczne upodobania. "By robić teatr potrzebne jest wewnętrzne przekonanie, jakaś ideologia" - mówił reżyser po prezentacji konkursowego spektaklu. Zgodnie z tym twierdzeniem, wskazuje na Brechta, jako "jednego z najmądr