EN

4.04.2007 Wersja do druku

Stara kobieta w starej sztuce

Awangardowość sztuki Tadeusza Różewicza sprzed 40 lat w nowej inscenizacji została zastąpiona przez zwykłe polskie zrzędzenie. Cmokanie, cukanie, piski, tremole - tyle zostało z monologu, jakim Różewiczowska Stara Kobieta (Anna Chodakowska) broniła się przed traumą wojny. Nie ma w nim już daw­nej siły i odkrywczości, zachowała się tylko śmieszna forma gaworze­nia wariatki. Wysiadująca w obskur­nej kawiarni staruszka przeciwsta­wiała swoje słodkie mamrotanie ję­zykowi nienawiści, pogardy, poli­tycznej i artystycznej sofistyki. Gro­teskowa, kokieteryjna, nękająca wszystkich pragnieniem natych­miastowego rodzenia, była zarazem mityczną pramatką i monstrum. Matką, bo tak jak postaci z "Czasu matek" Teatru Ósmego Dnia przypominała o kosztach, jakie na każdej wojnie ponoszą kobiety. Monstrum - bo odwracała porządek natury i w wieku siedemdziesięciu lat żądała od inżynierii biologicznej leku na bez­płodność. W spektaklu Stanisława Róż

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Stara kobieta w starej sztuce

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 80

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

04.04.2007

Realizacje repertuarowe