"Pierwiastek z minus jeden" Mariana Hemara w reż. Agnieszki Mandat w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński na blogu Destroix.
Byłem w Starym na "Pierwiastku" i mam już pełen obraz tego sezonu, którego nie było. Pamiętacie początek "Anny Kareniny"? Że szczęśliwe rodziny są wszystkie podobne, szczęśliwe podobnym szczęściem? To samo powiemy o słabych spektaklach: ciężko odróżnić jeden od drugiego. Kto będzie dochodził, jak słabość jednego ocenimy na tle słabości drugiego? To jakaś różnica, który jest najsłabszy? Ja sam już nie wiem, czy oglądam "Dom Bernardy A.", czy "Dom Bernardy B.", "Audiencję 68" czy "69", "Pierwiastek z minus jeden" czy też z "mniej niż zero". Natomiast czy "Wesele" Klaty, czy "Wesele" Staniewskiego - tę różnicę zauważyłem oraz wyraziłem. "Pierwiastek z minus jeden" to spektakl ostatniej szansy, jakby robiony przez zakład pracy chronionej. Krzysztof Stawowy gra siwiejącego i łysiejącego, lecz jednak amanta, Zbigniew Kosowski gra pana szatana tą swoją poczciwą buzią, a Matylda Paszczenko gra w ogóle w Starym. Cieszę się ich szczęśc