"Balladyna" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.
Ciekawe, co by powiedział Juliusz Słowacki, po obejrzeniu najnowszej inscenizacji swojego dramatu. Czy podobałaby mu się to trudno powiedzieć, ale na pewno by go zainteresowała. Dokładnie takie wrażenia wyniosłem po obejrzeniu ostatniej premiery przed wakacyjną przerwą Teatru Współczesnego. Jak zobowiązuje nazwa teatru przy ul. Rzeźniczej 12 reżyserka Krystyna Meissner podeszła do zadania nowocześnie. Zachowała jednak historyczny charakter dramatu. Znakomitym już nowym pomysłem było umieszczenie "teatru w teatrze". Oglądamy grupę aktorów amatorów, którzy zmagają się z niełatwym językiem wieszcza. Takie rozwiązanie dało Meissner wiele możliwości. Twórczyni w pełni to wykorzystuje. Szczególnie zapadają w pamięć te fragmenty, w których aktorzy z trudem (sztucznie) wygłaszają tekst i szukają podpowiedzi ze strony chóru. Tak a'propos chóru, to jest on kolejnym nawiązaniem dla klasycznej inscenizacji. Jest narratorem. Opowiada, podpowiada, a