Jest w Warszawie teatr, do którego nastolatki "chadzają pasjami". Licytują się, kto ile obejrzał spektakli, i z wypiekami na twarzy czekają na nową premierę. Przed spektaklem trudno dostać bilety, a po wejściówki ustawiają się długie kolejki. Chodzi oczywiście o "Rampę". Tutaj śmiało można zabrać dziewczynę, jeśli chce się jej zafundować godzinę śmiechu. Do tej pory takimi pewniakami była {#re#28232}"Muzykoterapia"{/#} i {#re#28230} "Love"{/#}, teraz dołączył nowy spektakl autorstwa Stanisława {#os#394}Tyma{/#} "Mississippi". I jeśli ktoś chciałby założyć się, że ani razu się nie roześmieje oglądając przedstawienie - z góry uprzedzam - przegra. Przez niemal trzy godziny - spektakl jest sporo krótszy, ale co minutę rozlegają się gromkie brawa, a publiczność po każdym słowie musi mieć czas, żeby dojść do siebie - oglądamy na scenie wspaniałych aktorów. Zofia {#os#356}Merle{/#}, Stanisława {#os#2182}Celińska{/#} czy Cezary {#o
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 65