- Wyspiański myślał o Polsce jako o projekcie otwartym, a nie gotowym zestawie idei i świętych nazwisk - mówi prof. Dariusz Kosiński. Jeden z najwszechstronniejszych polskich artystów zmarł 28 listopada 1907 r. I choć żadne władze nie zadekretowały obchodów tej rocznicy, Wyspiański od miesięcy nie schodzi w Polsce z afisza. Dlaczego? Odpowiedzi warto poszukać na otwartej właśnie wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie - pisze Martyna Nowicka w Gazecie Wyborczej.
500 prac zajmuje całe piętro gmachu głównego Muzeum Narodowego - to największa wystawa dzieł Wyspiańskiego w historii. Na wystawie zatytułowanej po prostu "Wyspiański" zobaczymy przekrój całej twórczości artysty, zwanego przez sobie współczesnych czwartym wieszczem (choć bywał też "gówniarzem z żółtą brodą"). Są oczywiście najbardziej znane pastele - pełne czułości "Macierzyństwo", portrety śpiących dzieci, widok z okien pracowni na kopiec Kościuszki czy poranny widok Plant ("Poranek pod Wawelem"), ale też prace rzadko albo nigdy dotąd nieprezentowane, jak projekty witraży dla katedry na Wawelu, kościoła Franciszkanów czy katedry we Lwowie. Albo fragmenty "polybarwnych" (określenie samego artysty) polichromii do kościoła Franciszkanów, z polnymi kwiatami. Stanisław Wyspiański: bruździ i przypomina Ale przecież Wyspiański budzi dziś zainteresowanie nie tylko jako artysta, ale też, a może przede wszystkim, jako autor dramatów