- Po szkole odgrzewałam sobie zupę i jak wszystkie dzieciaki biegłam z kluczem na szyi na podwórko. Nie czułam się pokrzywdzona. Nikt wtedy nie woził dzieci na "zajęcia dodatkowe" - KINGA PREIS, wrocławska aktorka o życiu i scenie.
Dla ważnej roli przejdzie na drastyczną dietę albo w cienkiej koszuli zanurzy się w lodowate błoto. Kinga Preis uprawia aktorstwo totalne, na planie zapomina o sobie, w całości oddaje się postaci. Cena? Wysoka. Ale bez tego nie jest aktorem tylko komediantem. Należy do aktorek, którym czas sprzyja. Bo im więcej zapisanych na twarzy przeżyć, tym bardziej jest ona interesująca. Spotykamy się w czasie festiwalu Dwa Teatry w Sopocie. Ciepłe letnie przedpołudnie. Kinga w luźnym T-shircie, długiej spódnicy i japonkach. Wieczorem zmieni się w kobietę elegancką i będzie wręczać nagrodę dla najlepszego aktora. Wie, kto nim został, bo przecież jest w jury festiwalu. I pomyśleć, że ją, jedną z najlepszych polskich aktorek, na starcie odrzucono. Dwa razy nie dostała się do krakowskiej szkoły teatralnej. Przeżyła to bardzo. Jeszcze wiele lat później, wjeżdżając na stację Kraków Główny, czuła skurcz w żołądku. Za trzecim razem, kiedy już strac