Prokuratorzy bardzo często umarzają śledztwa dotyczące przestępstw na tle narodowościowym czy rasowym, uznając, że do przestępstwa nie doszło. - Ci, którzy się tym zajmują, są kompletnie nieprzygotowani, skłonni to bagatelizować - mówi Tomasz Pietrasiewicz, którego problem dotknął osobiście. Ktoś wrzucił do jego domu cegły ze swastyką czy obwiesił miasto plakatami z jego podobizną i gwiazdą Dawida. Sprawy umorzono.
Tomasz Pietrasiewicz jest szefem Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN". To instytucja kulturalna zajmująca się m.in. dziedzictwem żydowskim Lublina. Pan Tomasz nie ma wątpliwości, że ataki, których padł ofiarą, mają z tym związek. W grudniu 2010 roku, tuż przed świętami, ktoś wrzucił do jego domu cegły ze swastyką. - To było wstrząsające, przeżyłem wtedy rodzaj szoku. Nigdy nie przypuszczałem, że stanę się obiektem tak głębokiej nienawiści, nazywajmy rzeczy po imieniu - mówi. Potem była jeszcze atrapa bomby na parapecie jego mieszkania; były plakaty na ulicach Lublina. Ale wszystkie sprawy umorzono, bo nie wykryto sprawców. - Jestem pokoleniem, które walczyło o Polskę, w której żyjemy. I odczuwam rodzaj zawodu, że to nie jest ta nasza wymarzona Polska: praworządna, z państwem sprawnie działającym. Bo tak nie jest. I to mnie boli, rzeczywiście to przyznaję - mówi Pietrasiewicz. Poprzednie śledztwa prowadziły prokuratury rejonowe. Pan