Taka stacyjka, na której nie zatrzymują się pociągi, mogłaby pojawić się w którymś z filmów Kusturicy. Cyrkowi wykolejeńcy - choćby u Felliniego. Ale "Orkiestra Titanic" bułgarskiego dramaturga Christo Bojczewa ma też własny, nie do podrobienia klimat. W sobotę premierowo zagra ją teatr Wybrzeże.
Jeden z bohaterów przedstawia siebie jako byłego opiekuna rezerwatu. Porzucił to zajęcie, gdy zdechł z głodu ostatni zwierzak - niedźwiedzica, która z przywiązania do swego opiekuna oddawała mu ostatnie kęsy pożywienia. - Umarła dla ciebie z miłości - komentują ze zrozumieniem pozostali lokatorzy opuszczonej stacyjki. Wierzyć tym wszystkim opowiadanym przez nich bajkom? Nie ryzykowałbym. Oni sami z naiwnością pięciolatków dają wiarę tajemniczemu przybyszowi, który pewnego dnia zjawia się na stacji. Harry jest iluzjonistą, ale też najzwyklejszym pijakiem, podobnie jak całe to towarzystwo. Obiecuje wyczarowanie cudu, jakiego jeszcze świat nie widział. Widzimy jednak tylko, jak naciąga na kolejne butelki czwórkę kloszardów. Coś za coś jednak. Może tylko w ten sposób mogą oni uwierzyć, że jeszcze cokolwiek zmieni się w ich byle-jakim życiu? Christo Bojczew to już nie wschodząca, a jasno świecąca gwiazda europejskiej dramaturgii. Odkrywa go c