Przed najnowszą premierą w Teatrze Polskim zastanawiano się, ile osób wytrwa do końca około 6-godzinnego spektaklu. Faktycznie, większa część widowni wyszła przed czasem.
Stało się tak mimo dobrej gry aktorskiej, dobrych poszczególnych części spektaklu, dobrej strawy - kawy, herbaty, kiszonych ogórków podczas długiej przerwy i przerw samych w sobie. Ale co za dużo, to niezdrowo. Najnowszy projekt bydgoskiego Teatru Polskiego to "Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna" w reżyserii Pawła Wodzińskiego. Reżyser na warsztat wziął pięć dramatów Juliusza Słowackiego: "Mazepa", "Sen srebrny Salomei", "Ksiądz Marek", "Horsztyński" i "Kordian". Oprócz reżyserii i adaptacji tekstu, zajął się scenografią, na czym zna się świetnie, co pokazał chociażby w "Sprawie Dantona", gdzie aktorzy znikali pod podłogą, a wracali przez sufit. Czysty dramat Tu podobnie. Scena podzielona jest na trzy części, wszystkie widoczne dla widzów, którzy początkowo zastanawiali się, dlaczego scena została wydłużona kosztem widowni. W "Mazepie" wszystko było jasne - jedna ze ścian się otworzyła, by pokazać kolejny wymiar sceni