Lato to czas remanentów teatralnych. Nic nowego nie pojawia się w teatrach, telewizja kiedyś przynajmniej powtarzała najwybitniejsze spektakle teatru telewizji, dziś już tego nie robi. Sięgam zatem do swojego archiwum i wyciągam płytę na chybił trafił. Zdaje się na Przypadek. I wyciągam płytę z Klausem Kinskim - pisze ks. Andrzej Luter.
Lato to czas remanentów teatralnych. Nic nowego nie pojawia się w teatrach, telewizja kiedyś przynajmniej powtarzała najwybitniejsze spektakle teatru telewizji, dziś już tego nie robi. Sięgam zatem do swojego archiwum i wyciągam płytę na chybił trafił. Zdaje się na Przypadek. I wyciągam płytę z Klausem Kinskim. Aktor szalony i wielki, ci zaś, którzy z nim pracowali opowiadają, że jako człowiek był potworem, egocentrykiem absolutnym, szaleńcem nieokiełznanym i nieprzewidywalnym. Kilka lat po śmierci aktora jego dorosłe i słynne córki oskarżyły go o molestowanie seksualne. Czarny obraz Kinskiego - jeśli przyjąć, że córki mówią prawdę, co wcale nie jest takie pewne - został "wzbogacony" zatem o cechy iście diabelskie. W każdym człowieku jest coś świętego. Simone Weil pisała, że święty jest po prostu on sam, człowiek. "Oto przechodzień na ulicy, ma długie ręce, niebieskie oczy, przez jego głowę przebiegają myśli, których nie znam