"Rasputin" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Ryszard Koziej w portalu Radia Kielce.
W Internecie bez trudu można odnaleźć bodajże ostatnie przed zamordowaniem przez bolszewików wspólne zdjęcie rodziny cara Rosji, gdzie siedzący w fotelu Mikołaj II otoczony jest czterema córkami, żoną i synem. Pozowane portretowe ujęcie stanowi scenograficzną, ale też merytoryczną osnowę konstrukcji dramatu "Rasputin" Jolanty Janiczak, którego prapremierę w reżyserii Wiktora Rubina w sobotę wystawił Teatr imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Na rodzinnej fotografii nie ma, bo być nie mogło, tytułowego bohatera sztuki, choć w rodzinnym życiu i relacjach ostatniego cara rola kontrowersyjnego duchownego była, jak dziś wiemy, olbrzymia. Grigorij Rasputin nie jest też bohaterem kieleckiego spektaklu, choć jego postać od początku do końca staje się źródłem gęstych, symbolicznych interakcji co i rusz burzących linearny chronologiczny porządek historii. Bohaterem kieleckiego spektaklu jest tu i teraz czyli obecne w dyskursie publicznym coraz m