EN

24.08.2009 Wersja do druku

Sprawa Brzozy, czyli Łódź sztuce nierada

- Wiem, że to niepopularne, ale uważam, że aktorzy powinni czuć, że ich sukcesy, ich los związany jest z osobą i wizją dyrektora. To mit, że zespoły powinno się budować przez dziesięciolecia. Ktoś, kto przez 30 lat tkwi w tej samej placówce, staje się urzędnikiem na stanowisku aktora - mówi Zbigniew Brzoza w rozmowie z Joanną Derkaczew z Gazety Wyborczej.

Na wczorajszej sesji rady miejskiej w Łodzi prezydent Jerzy Kropiwnicki uzasadniał swoją decyzję o odwołaniu dyrektora artystycznego Teatru Nowego Zbigniewa Brzozy [na zdjęciu]. Trwający od początku lipca konflikt w Teatrze Nowym w Łodzi zatoczył szerokie kręgi. Gdy okazało się, że prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki zamierza nie przedłużać umowy z dyrektorem artystycznym Zbigniewem Brzozą, z protestami wystąpili aktorzy, dramaturdzy, dyrektorzy teatrów, ZASP. Piotr Dejmek zwrócił się do władz Łodzi o odebranie teatrowi imienia jego ojca Kazimierza Dejmka. Sprawa miała znaleźć finał na wtorkowej sesji rady miejskiej w Łodzi. Jerzy Kropiwnicki przedstawił sprawozdanie dotyczące Nowego. Była szansa na konfrontację prezydenta z politykami opozycji, którzy w kuluarach nie ustawali w zapewnieniach o swoim poparciu dla Brzozy. Prezydent jednak nie pozostawił przestrzeni do dyskusji. Powtórzył swoje argumenty dotyczące niskiej frekwencji oraz narastające

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sprawa Brzozy, czyli Łódź sztuce nierada

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 199/26.08.

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

24.08.2009

Wątki tematyczne