Witold Sadowy pisze o ostatnich warszawskich premierach.
Wciąż powtarzam w kółko, że nie najlepiej się czuję. A jak się mam czuć, mając 99 lat? Bolą mnie nogi, bo muszą boleć. Mam coraz poważniejsze problemy z chodzeniem, bo taka jest kolej losu. Nie będę już młodszy i nie marzę o tym. Dziękuję Bogu za fenomenalną pamięć. A to, że coraz gorzej widzę, to też sprawa wieku. I się z tym pogodziłem. Jeżeli o tym mówię, to nie dlatego, że oczekuję współczucia. Najważniejsze, że wciąż jestem sprawny umysłowo. Znalazłem sobie zajęcie i sposób na życie. Codziennie piszę, nie nudzę się i nie miewam depresji. Nie myślę o śmierci. Jestem na nią przygotowany. Wciąż żyję i cieszę się życiem. Kocham ludzi i oni mnie kochają. Najgorsze bywają noce. Ale i do nich przez tyle lat się przyzwyczaiłem. Niemal codziennie chodzę do teatru. Ostatnio nie miałem ochoty na pisanie. Dziś jednak postanowiłem odrobić zaległości. Nowy Rok 2019 rozpocząłem od obejrzenia amerykańskiej komedii Christoph