Nie będzie zaskakującej pointy. Bohater "Małej Apokalipsy" Tadeusza Konwickiego podpali sie, wieczorem przed Pałacem Kultury i Nauki. Ma przygotowany kanister z benzyną (za dewizy, bo polską wydają tylko na bony) i dobre (ze sklepu dolarowego) szwedzkie zapałki. Problem tkwi zatem nie w tym czy spełnić życzenie kolegów z podziemnej opozycji, lecz jak przeżyć ostatni dzień. Bohaterów tak naprawdę jest dwóch. Pisarz opozycjonista ("dawno wypadłem już z obiegu"), który stanie się za kilka godzin żywą pochodnią oraz Pałac Kultury i Nauki im. J. Wissarionowicza Stalina, chory symbol chorego systemu. Co prawda, spadające z hukiem płyty z frontonu gmaszyska, przeżarte grzybem mury, walący się most Poniatowskiego zdają się przepowiadać nieuchronny koniec, lecz stare jakoś się trzyma. Nim nastanie kres, Bohater (Gustaw {#os#27}Holoubek{/#}) przeżyje swój dzień w półeuropejskim mieście. Wśród ludzi koszmarnych, nijakic
Tytuł oryginalny
Spóźnione proroctwo Apokalipsy
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 252