Myślę nie o czterech z górą latach, które minęły od chwili, gdy "Koczowisko" Tomasza Łubieńskiego ukazało się w "Dialogu". W końcu utwór jest przede wszystkim słuchowiskiem i gdyby w ogóle nie przeszedł scenicznej weryfikacji nikt, włącznie z autorem, pretensji nie mógłby wnosić. Chodzi mi o to, że gdyby prapremiera ta "wyszła" miesiąc wcześniej z powodzeniem mogłaby reprezentować Wrocław na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych. I jakkolwiek można pod adresem spektaklu zgłaszać szczegółowe zastrzeżenia, nie ulega kwestii, że mieściłby się w najściślejszej festiwalowej czołówce. "Koczowisko" nie jest na pewno utworem łatwym w odbiorze, żeby bowiem ocenić i docenić wszelkie autorskie "przecherności", żeby bawić się tym, że historycznym bohaterom losy i wewnętrzne sylwetki Łubieński pozmieniał trzeba po prostu wiedzieć jak było naprawdę. Tymczasem ostatni okres w życiu Mickiewicza nie jest powszechnie znany. O S
Tytuł oryginalny
Spóźniona premiera
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 171