Tadeusz Konwicki napisał "Małą apokalipsę" trzy epoki temu. Teatr wystawił ją przynajmniej o jedną epokę za późno. W 1979 roku powieść (opublikowano po raz pierwszy w kwartalniku "Zapis") była szokiem, objawieniem - tak zgodnie ze swym tytułem, diagnozą społeczną. Gwałtowną i niesprawiedliwą, bo pokazującą tylko - zgodnie z proroctwem innego pisarza - rozpełzające się wszędzie równomiernie świństwo. Ale i to świństwo miało odmienny niż u Witkacego kolor - było czarne. Nie odmalowano wcześniej w naszej literaturze ciemniejszego obrazu polskiego społeczeństwa i współczesnego polskiego życia. Społeczeństwa zakłamanego, zaprzanego i skarlałego. Życia bezsensownego, ponurego i sztucznego, nawet nie tragicznego. Galeria typów polskich stworzona przez Konwickiego była galerią typów spod ciemnej gwiazdy - albo raczej czerwonej, co jednak niewiele zmieniało. Bo cały ten obraz był (świadomie?) uproszczony i niespra
Tytuł oryginalny
Spóźniona Mała apokalipsa
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 297