"Gruzy" w reż. Filipa Gieldona w Teatrze WARSawy. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
O spektaklu Dennisa Kelly'ego w reżyserii Filipa Gieldona napisano, że jest czarną komedią. To dosyć mylące określenie, do przyjęcia tylko dla widzów, którzy śmiech uważają za jedyną reakcję. W wykonaniu dwojga młodych aktorów, Agnieszki Skrzypczak i Mateusza Znanieckiego, jest to dramat ukazujący rozpaczliwe poszukiwanie piękna i szczęścia. Mający po kilkanaście lat bohaterowie, rodzeństwo, widzą patologię swojego otoczenia jako normę, ale w marzeniach wybiegają do urojonego świata, w którym mieszają się stereotypy telewizyjne i religijne. Chociaż autor jest Brytyjczykiem, sytuacje doskonale pasują do polskich realiów. Zresztą wspaniale odnajdują się w tym temacie aktorzy, odtwarzający w zasadzie po kilka postaci. Absolutny prym wiedzie tu Agnieszka Skrzypczak, której można wróżyć sukcesy sceniczne.