"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Marzena Kotyczka w artpapierze.
Głód luksusu chciwie zaspokajany po latach koniecznego, bo przecież nie z wyboru, postu doprowadza do fetyszyzacji przedmiotów, a spowiedź z takich grzechów może być śmiertelnie zabawna. O czym przekonuje inscenizacja "Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna-Szczakowej" w reżyserii Jarosława Tumidajskiego prezentowana na deskach Sceny Kameralnej Teatru Śląskiego w Katowicach. Spektakl budził regularne salwy śmiechu wśród publiczności, choć po każdej wypadałoby zadać słynne gogolowskie pytanie. I odpowiedź byłaby identyczna z tą proponowaną przez rosyjskiego dramaturga, ponieważ przynajmniej połowa z widzów należy do pokolenia, które mogłoby powtórzyć za Hubertem vel Barbarą Radziwiłłówną: "Powiem tak: w butach "Relax" chodziłem, w duraleksie kawę piłem, na zegarek elektroniczny spoglądałem, używanego malucha wersja "Sahara" nabyłem, jedną z pierwszych w Jaworznie antenę satelitarną na dachu zamontowałem, na wypoczynku w kolorze kawa z m