"Zbrodnia i kara" w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Katarzyna Gardzina w Życiu Warszawy.
Bernadetta Matuszczak twierdzi, że właśnie pokazała najlepszy spektakl w swojej karierze. I jest w tym wiele racji. Premiera "Zbrodni i kary" w Warszawskiej Operze Kameralnej zasługuje na najwyższe noty. Literatura nie od dziś inspiruje inne sztuki, w tym sztukę operową, zdarzają sie jednak powieści, które wydają się niemożliwe do przełożenia na język teatru muzycznego. Jedną z takich powieści wydawała się "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego. Zadziwiające jest, że choć spektakl z muzyką Bernadetty Matuszczak jest bardzo skromny - trwa zaledwie godzinę i z konieczności pomija wiele wątków powieściowych - wydaje się zaskakująco pełny. Przedstawienie oparte jest na słowie, wybranych frazach z powieści Fiodora Dostojewskiego, niosących największy ładunek emocjonalny. Pojawiają się tylko najważniejsze postaci: Rodion Romanowicz Raskolnikow, jego matka i siostra, Porfiry - śledczy i Sonia - symbol niepokonanej wiary, czystości i prz