Wśród nazwisk największych twórców światowego dramatu, takich jak Arystofanes, Szekspir czy Molier, wymienia się bez zająknienia nazwisko Henryka Ibsena. Ale wymieniając je dziś, odczuwa się równocześnie jakgdyby coś w rodzaju zakłopotania i niepewności. Czy norweski samotnik jest na pewno na swoim miejscu w tym dobranym towarzystwie? Czy ten surowy, purytański, zasadniczy, oschły, nieludzko logiczny moralista pasuje - żeby tak rzec do - tej kompanii, w której czysta mądrość tak często sąsiaduje z pustotą i pstrą błazenadą, gdzie sprawy ducha tak mocno splatają się ze sprośnymi figlikami bezbożnego ciała, gdzie więcej jest żywiołu i namiętności niż przemyślnego, racjonalistycznego planu, więcej życia niż problemów? Ze wszystkich wielkich dramaturgów Ibsen był bodajże najbardziej związany z aktualną problematyką współczesnego mu czasu. Oczywiście nie w znaczeniu związania z duchem epoki, co jest - w ten czy inny sposób -
Tytuł oryginalny
Spotkanie z Ibsenem
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski